Kiedyś związki z tak dużą, jak wtedy mi się wydawało, różnicą wieku, były pokierowane nieczystymi intencjami którejś ze stron.
Starszy szuka naiwnej laleczki.
Młodsza szuka hojnego sponsora.
Podchodziłam więc do takich par z dużą rezerwą. O czym oni ze sobą rozmawiają? Jak godzą różnice w postrzeganiu świata, skoro jedno z nich jest bogatsze o kilka lub kilkanaście lat życiowego doświadczenia?
Aż z którymś momencie okazało się, że sama, w większości przypadków, zdecydowanie lepiej dogaduję się z chłopakami starszymi o te parę lat. Podkreślam, w większości, co wcale nie oznacza, że nie znam rówieśników, z którymi mogę prowadzić fantastyczne dysputy.
Z moich obserwacji wynika, że taki związek to wspaniała fuzja młodzieńczej witalności i życiowego doświadczenia. Obie osoby mogą wzajemnie czerpać ze swojej energii i ze swoich obserwacji i uczyć się na swoich błędach.
Między mną, a moim chłopakiem jest 10 lat różnicy. Z nikim nie dogadywałam się tak dobrze, do tego stopnia, że często zdarza się, że jedno kończy zdanie rozpoczęte przez to drugie. Może to telepatia, a może to identyczny sposób postrzegania świata i zbliżony sposób funkcjonowania naszych mózgów. A może bliźniacze płomienie faktycznie istnieją.